Ustąpienia prezydenta Jemenu Alego Abd Allaha Salaha, który rządzi krajem od 32 lat, domagają się dziesiątki tysięcy demonstrantów, którzy wyszli na ulice w miastach najbiedniejszego kraju regionu. Jemen jest ostatnim krajem regionu - po Tunezji, Egipcie i Jordanii - w którym doszło do wybuchu społecznego niezadowolenia.

Prawie połowa ludności Jemenu utrzymuje się z dochodów wynoszących poniżej 2 dolarów dziennie na osobę.

Demonstracje w stolicy, Sanie, i pozostałych miastach kraju są m.in. bezpośrednią odpowiedzią na ogłoszony przez prezydenta zamiar zmiany konstytucji w celu przedłużenia jego rządów o dwa kolejne dziesięcioletnie mandaty.

Wydarzenia w Jemenie wzbudziły szczególny niepokój w Waszyngtonie ze względu na strategiczne znaczenie tego kraju, którego terytorium ekstremiści islamscy wykorzystują jako bazę do ataków przeciwko Amerykanom.

Sekretarz stanu USA Hillary Clinton podczas niezapowiedzianej wizyty w Jemenie w tym miesiącu oświadczyła, że USA dążą do rozszerzenia współpracy z Jemenem w walce z zagrożeniem ekstremistycznym.