Burza polityczna wybuchła we Francji wokół projektu stworzenia ośrodków nowego typu dla narkomanów. Mieliby oni tam przychodzić i zażywać narkotyki w dobrych warunkach higienicznych i pod kontrola specjalistów. Pod presją organizacji humanitarnych i stowarzyszeń walczących z AIDS premier zapowiedział negocjacje w tej sprawie.

Premier Franois Fillon był najpierw zdecydowanie przeciwny projektowi powołania do życia tego typu ośrodków, które istnieją m.in. w Szwajcarii, Hiszpanii i Kanadzie. Według niego, rząd nie powinien „zachęcać do narkomanii”. Ponadto stworzenie tego typu miejsc publicznych, nazywanych potocznie „shoot roomami”, byłoby niezgodne z obowiązującym prawem. Zażywanie narkotyków jest bowiem we Francji zakazane.

Minister zdrowia Roselyne Bachelot, która to zaproponowała, otrzymała jednak natychmiastowe wsparcie merów kilku dużych miast, którzy mają dosyć „używanych strzykawek walających się na klatkach schodowych”, oraz wielu organizacji społecznych, które są popierane przez lewicową opozycję.

Przedstawiciele tych ostatnich zapewniają, że zażywanie narkotyków pod kontrolą lekarzy znacznie zmniejszyłoby m.in. liczbę przedawkowań oraz zachorowań na AIDS i żółtaczkę. Według nich, specjaliści mogliby też w tego rodzaju ośrodkach zachęcać uzależnioną młodzież do leczenia odwykowego. Francuska organizacja „Act Up” twierdzi, że po stworzeniu „shoot roomu” w Vancouverze, liczba narkomanów, którzy zdecydowali się na rozpoczęcie leczenia odwykowego, zwiększyła się tam o 38 proc.

Ofensywa organizacji charytatywnych i stowarzyszeń wałczących z AIDS zmusiła premiera Fillona do częściowych ustępstw. Szef rządu zapowiedział, że w przyszłym tygodniu rozpocznie negocjacje z przedstawicielami tych organizacji. Powołana ma też zostać specjalna komisja parlamentarna, która przestudiuje argumenty „za” i „przeciw” stworzeniu „shoot roomów” we Francji.