Obecny socjaldemokratyczny prezydent Austrii Heinz Fischer wygrał niedzielne wybory prezydenckie i będzie pełnił urząd przez drugą 6-letnią kadencję. Jak poinformowała minister spraw wewnętrznych Maria Fekter, Fischer uzyskał 78,94 proc. głosów.

Jego najpoważniejsza rywalka, kandydatka prawicowo-populistycznej Wolnościowej Partii Austrii Barbara Rosenkranz otrzymała 15,62 proc. a Rudolf Gehring, reprezentujący marginalną, niewielką Partię Chrześcijan 5,44 proc. głosów. Frekwencja wyborcza wyniosła 49,17 proc.

Sondaże przedwyborcze wskazywały na zwycięstwo Fischera, ale niedzielne głosowanie było traktowane jako sprawdzian sympatii dla skrajnej prawicy. Rosenkranz opowiadała się w przeszłości za zrewidowaniem przepisów zabraniających działalności naonazistowskiej i negowania Holokaustu, powołując się na wolność słowa. Później musiała się z tych wypowiedzi tłumaczyć. Rozenkranz oświadczyła, że padła ofiarą "polowania na czarownice" i dodała: Kampania wyborcza nie była uczciwa - myślę, że każdy to widział.

Obecny szef państwa startował pod hasłem "Nasze działanie potrzebuje wartości", co powszechnie uważa się za przejaw bezbarwności obecnej kampanii. To walka wyborcza bez tematów i elementu napięcia, która jest ledwie zauważana przez społeczeństwo - powiedział politolog Peter Filzmeier.

W austriackim systemie konstytucyjnym rola prezydenta ogranicza się do reprezentacji i jest w znacznej mierze ceremonialna.