W ciągu 30 minut przy wjeździe do Jerozolimy doszło do dwóch wybuchów. Izraelskie media informują, że jedna osoba zmarła, a 14 jest rannych – podaje Reuters.

Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że pierwszą eksplozję spowodowała bomba pozostawiona w torbie w pobliżu jednego z autobusów zaparkowanych na dworcu - podaje "The Jerusalem Post". Kolejna wybuchła kilkanaście minut później przy skrzyżowaniu na osiedlu Ramot. 

Cztery osoby przewiezione do szpitali są w stanie ciężkim, w tym dwie w krytycznym - poinformowała AP.

Według wstępnych ustaleń izraelskiej policji przy obu przystankach autobusowych podłożone zostały ładunki wybuchowe. Zamachowcy celowo dokonali eksplozji w godzinach porannego szczytu komunikacyjnego, próbując doprowadzić do jak największej liczby ofiar. Policja wstrzymała ruch samochodowy na odcinku autostrady w pobliżu miejsca pierwszego z ataków.

To była szalona eksplozja. Wszędzie zniszczenia, wszędzie widziałem ludzi z krwawiącymi ranami - relacjonował z miejsca tragedii lekarz Josef Chaim Gabaj, cytowany przez radio izraelskiej armii.

Do zamachów w Jerozolimie doszło kilka godzin po śmierci 16-letniego Palestyńczyka w mieście Nablus na Zachodnim Brzegu Jordanu, czyli na kontrolowanym przez izraelski rząd terytorium zamieszkanym przez ludność arabską. Tylko w tym roku zginęło tam ponad 130 Palestyńczyków, odnotowano też 25 ofiar śmiertelnych po stronie Izraela. Biorąc pod uwagę ten bilans, można mówić o eskalacji izraelsko-palestyńskiego konfliktu, ponieważ 2022 rok jest pod tym względem najtragiczniejszy od 16 lat - poinformowała telewizja Al-Dżazira.