W amerykańskim wojsku wzrasta liczba samobójstw oraz przypadków śmierci spowodowanych ryzykownym zachowaniem. W ubiegłym roku było ich prawie dwa razy tyle co w 2008. Raport Pentagonu, tłumaczy ten trend faktem, że dowódcy ignorują psychiczne problemy swoich podwładnych.

W 2009 r. odnotowano w armii amerykańskiej 160 samobójstw, 1713 prób samobójczych i 146 zgonów wynikających z ryzykownego trybu życia, np. zażywania narkotyków lub picia alkoholu - podano w raporcie Pentagonu.

Liczba samobójstw w ubiegłym roku prawie dwukrotnie przewyższa ich liczbę w 2005 r. - wtedy było ich 87. Jest znacznie większa niż w latach 80. i przewyższa obecnie średnią w cywilnej grupie mężczyzn. Dla porównania, w Wielkiej Brytanii wskaźnik samobójstw w wojsku jest niższy niż w całym społeczeństwie.

Eksperci nie są zgodni co do przyczyn tego zjawiska. Zdaniem niektórych, wzrost samobójstw wśród żołnierzy ma związek z wojnami w Iraku i Afganistanie.

Jednak zastępca szefa sztabu wojsk lądowych, generał Peter Chiarelli powiedział, że liczba samobójstw wzrosła także z powodu stresów, jakim podlegają żołnierze w kraju, po powrocie ze służby do domu. Wskazuje na to fakt, że 79 procent samobójstw popełniają żołnierze, którzy odbyli tylko jedną turę w Afganistanie lub w Iraku, albo w ogóle nie zostali tam wysłani.

Według ekspertów, powinno się skrupulatniej badać żołnierzy pod kątem ich konfliktów z prawem i skłonności do uzależnień i usuwać z armii tych, którzy mają takie problemy.