Butelkę z 4 listami do żołnierza z Walii, który zginął w Afganistanie, odnaleźli u wybrzeży Mississippi ratownicy oczyszczający Zatokę Meksykańską z ropy. Historia niemal jak z filmu poruszyła Amerykanów.

Żołnierz miał 21 lat. Zginął we wrześniu ubiegłego roku. Rodzina nie mogła otrząsnąć się po stracie syna i brata. Matka szeregowego Prossera, Sarah Adams, wraz z drugim synem i córką wrzucili butelkę do Atlantyku w styczniu, gdy byli na Barbadosie. Bardzo osobiste i wzruszające listy, które miały być ostatecznym pożegnaniem z żołnierzem włożyli w butelkę po jego ulubionym trunku. Wyłowił ją ratownik Doug Kirchoff. To jest wręcz niewiarygodne. On i my walczyliśmy z różnymi tragediami. On na wojnie a my toczymy bitwę z plamą ropy - mówi Kirchoff.

Według wstępnych wyliczeń butelka przepłynęła prawie 2 tys. km. Ratownicy skontaktowali się z matką poległego żołnierza. Wszyscy członkowie ekipy podpisali się na koszulce, którą wysłali do niej.