Ekipa szwedzkiej telewizji została zatrzymana przez milicję na placu Niepodległości w centrum Mińska. Stało się to w momencie, kiedy dziennikarze nagrywali rozmowę z opozycyjnym działaczem - twierdzi niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy.

Korespondent Sveriges Television razem z operatorem i producentem nagrywali wywiad z działaczem Młodego Frontu Ramanem Pratasiewiczem, który uczestniczył w ubiegłorocznych milczących protestach.

Szwedzi zostali zatrzymani razem z korespondentem rozgłośni "Russkaja Służba Nowostiej" na Białorusi Władimirem Czudiencowem i przedstawicielem Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Illą Kuzniacouem.

Jak tylko zaczęliśmy kręcić, podjechał mikrobus z milicjantami, wszystkich nas wsadzili do środka i powiedzieli, że wiozą sprawdzić dokumenty na komisariacie - powiedział Kuzniacou. Zaznaczył, że szwedzcy dziennikarze mają oficjalne akredytacje.

Niezależny tygodnik "Nasza Niwa" pisze na swojej stronie internetowej, że zatrzymano także Pratasiewicza, ale wkrótce go zwolniono.

Do milczących protestów doszło na Białorusi w czerwcu i lipcu 2011 roku. W każą środę ich uczestnicy przychodzili wieczorem na centralne place swoich miast. Sygnałem protestu przeciwko polityce władz było wspólne klaskanie i tupanie. Nie wznoszono żadnych haseł. Milicja zatrzymywała uczestników protestów, a sądy skazywały ich na areszty.