Fala strajków w Belgii. Tym razem do kierowców nauczycieli i pracowników handlu dołączyli pracownicy wielkiego banku ING.

Fala strajków w Belgii. Tym razem do kierowców nauczycieli i pracowników handlu dołączyli pracownicy wielkiego banku ING.
Protest pracowników banku ING //OLIVIER HOSLET /PAP/EPA

Pracownicy banku ING są zagrożeni masowymi zwolnieniami. Holenderski bank zapowiedział zwolnienie 7 tys. osób, w tym prawie połowę w Belgii. Jako przyczynę zwolnień podano "cyfryzację przedsiębiorstwa".

Stanęli też kierowcy większości autobusów w Walonii - skarżą się oni na  coraz częstsze napady i akty agresji. Strajkują też bagażowi na lotnisku Zaventem w obawie przed restrukturyzacją.

Ponadto powody do niezadowolenia mają także nauczyciele, pracownicy niektórych supermarketów a nawet urzędnicy w rodzinnym mieście belgijskiego premiera.

Jak sprawdziła dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, Belgowie do utrudnień spowodowanych manifestacjami i strajkami podchodzą jednak z zadziwiającą wyrozumiałością, a nawet solidaryzują się ze strajkującymi. Rozumiem tych ludzi, nie jestem przeciw, dobrze, żeby mogli wyrazić swoje uczucia i niezadowolenie - mówi Brytyjka, która mieszka pod Brukselą od kilku lat. Nie widzę problemu. Ludzie muszą protestować, jeżeli nie zgadzają się z decyzjami władz - dodaje starsza mieszkanka miasta.

Rzeczywiście, w Brukseli co tydzień jest strajk czy manifestacja, to trochę utrudnia życie, ale można się przyzwyczaić - zauważa inny mężczyzna. To przyzwolenie na strajki wynika w dużej mierze z tego, że społeczeństwo w Belgii jest bardzo zsyndykalizowane - związki zawodowe funkcjonują prawie we wszystkich firmach - nawet średnich i małych.

(abs)