W sumie to pozytywne, ponieważ zmienia równowagę między obywatelami a rządami w zakresie władzy informacji - ocenił akcję Wikileaks sekretarz generalny Amnesty International Salil Shetty. Przyznał on, że portal internetowy wziął pod uwagę krytykę ze strony Amnesty International i wykazał więcej ostrożności w ujawnianiu depesz dyplomatycznych.

Podczas rozpowszechniania przez Wikileaks przecieków na temat Afganistanu Amnesty International przeprowadziła z przedstawicielami portalu stanowczą rozmowę, ponieważ portal naraził ludzi na niebezpieczeństwo, publikując nazwiska - wyjaśnił Shetty. Portal uwzględnił krytykę Amnesty International już w październiku, podczas informowania opinii publicznej o sytuacji w Iraku.

Opowiadamy się o wiele bardziej o za wolnością słowa niż za wykorzystywaniem bezpieczeństwa narodowego jako pretekstu, by informacji nie podawać - dodał Shetty, powołując się na przykład nieinformowania o więźniach Guantanamo.

Wikileaks rozpoczął w niedzielę wieczorem, z pomocą pięciu wielkich tytułów prasy światowej, publikację 250 tys. amerykańskich depesz dyplomatycznych, ściągając na siebie falę krytyki. Niektóre dzienniki wyraziły zastrzeżenia co do akcji Wikileaks, uznając, że część informacji rządowych powinna zostać poufna.