Amerykanie coraz częściej rezygnują z adopcji dzieci z zagranicy. Powodem są trudności prawne i coraz wyższe koszty - informuje gazeta "Chicago Tribune", powołując się na najnowszy raport Departamentu Stanu USA.

Trzy kraje, z których pochodziło najwięcej dzieci adoptowanych przez pary ze Stanów Zjednoczonych - Chiny, Gwatemala i Rosja - zaostrzyły w ostatnich latach przepisy dotyczące zagranicznych adopcji. Wprowadzaono bardziej restrykcyjne wymagania dla przyszłych zagranicznych rodziców.

Na przykład urzędników w Chinach oprócz średniej zarobków czy stanu cywilnego osób, które chcą zaadoptować dziecko, interesuje także wskaźnik masy ciała (BMI) - pisze "Chicago Tribune".

Wzrosły także koszty zagranicznych adopcji. W przypadku niektórych krajów mogą one dochodzić do 40 tys. dolarów, czyli sumy dwa razy większej niż 10 lat temu. Nigdy nie było tak trudno zaadoptować dziecko z zagranicy - powiedziała Julie Tye, dyrektor biura na przedmieściach Chicago, załatwiającego formalności przy zagranicznej adopcji.

Rozpoczęty w latach 90. trend na adopcje dzieci spoza Stanów Zjednoczonych osiągnął najwyższy poziom w 2004 roku, kiedy Amerykanie adoptowali prawie 23 tys. dzieci z zagranicy. Od tego czasu liczba ta systematycznie spada. Z danych Departamentu Stanu wynika, że w ubiegłym roku w USA dokonano 12 750 zagranicznych adopcji i była to liczba najniższa od 1997 r.

Wskaźniki te spadły dramatycznie w przypadku rosyjskich dzieci adoptowanych przez Amerykanów. Jeszcze kilka lat temu do USA trafiało ich średnio ok. 5 tys. rocznie, natomiast w 2009 r. było tylko 1500 adopcji. Nadal najwięcej dzieci Amerykanie adoptują z Chin, ale nawet w przypadku tego kraju ich liczba spadła w ubiegłym roku do 3 tys. w porównaniu z 8 tys. adopcji w 2005 r.

Jednocześnie odnotowano wzrost liczby adopcji dzieci z Etiopii. Pięć lat temu ich liczba wynosiła zaledwie 289, a w 2009 roku Amerykanie adoptowali 2300 etiopskich sierot.

Z raportu wynika równeiż, że w 2009 roku sfinalizowano adopcję 50 dzieci z Polski.