Po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej MSZ wezwało w środę przedstawiciela Rosji, któremu wręczono notę protestacyjną. Wcześniej zapowiadał to rzecznik MSZ Paweł Wroński. Reuters podał, że charge d'affaires Rosji w Polsce Andriej Ordasz powiedział, że "drony zestrzelone w Polsce pochodzą z Ukrainy".

REKLAMA

MSZ wezwało charge d'affaires Rosji

MSZ wezwało w środę przedstawiciela Rosji. Została mu wręczona nota protestacyjna. Reuters podał, że charge d'affaires Rosji w Polsce Andriej Ordasz miał powiedzieć, że "drony zestrzelone w Polsce pochodzą z Ukrainy".

Jeszcze wcześniej Reuters, powołując się na rosyjskie media, podał, że charge d'affaires ambasady Rosji w Warszawie Andriej Ordasz miał stwierdzić, że "Polska nie przedstawiła żadnych dowodów" na to, że drony zestrzelone nad naszym krajem były pochodzenia rosyjskiego.

Minister spraw zagranicznych, wicepremier Radosław Sikorski zamieścił komunikat.

"Przypominam i apeluję: zagrożenie Polski jest ze Wschodu, nie z Zachodu. Dzielna, umęczona Ukraina jest naszym sojusznikiem w trzymaniu armii Putina z dala od polskich granic. Zachowajmy spokój, jednoczmy się, dawajmy odpór rosyjskiej agenturze" - napisał szef polskiej dyplomacji.

Rosyjskie drony nad Polską

W nocy z wtorku na środę Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że w trakcie kolejnego ataku Rosji na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez rosyjskie drony.

Odnotowano i precyzyjnie namierzono 19 naruszeń przestrzeni powietrznej. Nie są to ostateczne dane. Po raz pierwszy w czasie tej wojny spora część tych dronów nadleciała nad Polskę bezpośrednio z Białorusi (...). To, że doszło do zestrzelenia dronów, które bezpośrednio zagrażały naszemu bezpieczeństwu, to sukces naszych i natowskich wojskowych, ale to oczywiście zmienia także sytuację polityczną. Dlatego konsultacje sojusznicze (...) przybrały w tej chwili charakter wniosku formalnego o uruchomienie art. 4. Traktatu Północnoatlantyckiego - powiedział premier Donald Tusk, podkreślając, że drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie - co najmniej trzy - zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo.

"Drony są rosyjskie, przyleciały przynajmniej w części znad Białorusi"

Komunikat m.in. Radosława Sikorskiego to pokłosie szczerzącej się dezinformacji. W sieci zaczęły pojawiać się komentarze, jakoby drony, które naruszyły naszą przestrzeń powietrzną, miały nie być rosyjskie. Stanowczo zaprzeczyła temu również minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

"Pierwszy raz Rosjanie wysłali swoje drony intencjonalnie (a nie jakoby przypadkowo) do Polski. Takie są fakty. Poza tym aktem fizycznej agresji trwa agresja informacyjna. Już rosyjskie trolle wpuszczają w sieć insynuacje, że to ukraińska prowokacja, która ma wciągnąć nas w wojnę. To bzdura. Po pierwsze drony są rosyjskie. Po drugie przyleciały przynajmniej w części znad Białorusi. Zagrożenie dla Polski płynie z Rosji i z Kremla. Walka z rosyjską dezinformacją jest częścią naszego bezpieczeństwa" - poinformowała minister funduszy i polityki regionalnej Polski.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Dr Raubo: Te drony to też część bardzo mocnej operacji psychologicznej

Śledź relację na żywo na RMF24.pl i słuchaj Faktów RMF FM.