Fiaskiem zakończyły się kilkugodzinne rozmowy protestujących górników z zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Zarząd przedstawił związkowcom projekt ostatecznego porozumienia, które chce podpisać jutro. Co zrobią górnicy - jeszcze nie wiadomo. Ich protest trwa już 38 dni.

O kolejne rozmowy poprosili sami protestujący. Chcieli też, aby negocjacje toczyły się z udziałem śląskiego wojewody. Taką decyzję komitet strajkowy podjął w nocy z wtorku na środę, po kilkugodzinnych obradach na dole kopalni, gdzie 30 górników od ponad tygodnia prowadzi głodówkę. Innych 150 górników prowadzi okupację wyrobisk, a kolejna - podobna liczebnie grupa okupuje zakład na powierzchni. Także tam głoduje pięć osób.

We wtorek wieczorem do szpitala trafił głodujący, który stracił pod ziemią przytomność. Była to już kolejna tego dnia osoba, którą trzeba było hospitalizować ze względu na pogarszający się stan zdrowia. Zmniejszyło to liczbę głodujących pod ziemią do 30.

Jeden z liderów strajku, Grzegorz Bednarski ze związku "Kadra", powiedział, że protestujący zdecydowali się pojechać na rozmowy do Jastrzębia Zdroju, uznając, iż wobec postawy wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka, który podjął się w tej sprawie misji dobrej woli, należy odstąpić od wcześniejszych warunków i podjąć próbę porozumienia.

Wcześniej strajkujący deklarowali, że nie pojadą już na rozmowy do siedziby JSW, gdzie przed kilkoma dniami nie doszli do porozumienia z zarządem spółki. Chcieli rozmawiać w kopalni lub na neutralnym gruncie, o co zwrócili się do wojewody śląskiego. Ten zgodził się nadal wspierać dialog między stronami, ale spotkanie wyznaczył na godz. 13.00 w środę w Jastrzębiu Zdroju. W pierwszym odruchu protestujący deklarowali, że na rozmowy nie pojadą, ostatecznie jednak zdecydowali inaczej.