Z wszczepionym rozrusznikiem serca czuję się jak 18-latek - zapewnia były prezydent Lech Wałęsa. Pytałem żony, czy też to odczuwa. Powiedziała tak jest, więc jest świetnie - mówi ze śmiechem legendarny przywódca "Solidarności". Były prezydent odczuwa jeszcze ból związany z cięciem chirurgicznym, ale jak podkreśla, ból ten jest niewielki.

Przed zabiegiem było mi ciężko żyć, męczyłem się przy wejściu na pierwsze piętro. Teraz mam coraz więcej energii. Jak się rano budzę - nawet mało tego budzę się o północy - i do roboty mi się chce, żonę budzę, kurczę - żartował Wałęsa.

Były prezydent zachęcał wszystkich, który mają podobne kłopoty z sercem i odpowiednie możliwości do zabiegów wszczepienia rozrusznika serca w Stanach Zjednoczonych.

Nie mówię tego, że nie jestem patriotą. Nasi fachowcy są dobrzy, w diagnozie są porównywalni, nawet lepsi. Jednak mają małe środki, gorsze warunki i technikę. Warto tam (w USA) się poddać zabiegowi, bo tam wszystko i obliczą. Ja im początkowo nie wierzyłem, ale wszystko maksymalnie się sprawdziło - przekonywał.

Wałęsa powiedział, że w nocy używa małego aparatu wspomagającego oddychanie. Amerykanie wymyślili takie małe kompresorki, które zakłada się na noc i cały czas pompują. Należałoby w Polce wprowadzić takie małe maszynki. Jeśli ktoś ma możliwość, to niech kupi taki kompresorek na rodzinę. Kosztuje to jakieś 300 zł - zachęcał były prezydent.

Rozrusznik serca Wałęsie wszczepiono 29 lutego w klinice Methodist DeBakey Heart and Vascular Center w Houston w Teksasie. Zabieg trwał godzinę i 42 minuty.