Na pomyśle bezpłatnej komunikacji miejskiej próbują wjechać do ratusza kandydaci na prezydentów kilku miast - informuje "Rzeczpospolita". Darmowe przejazdy obiecują mieszkańcom m.in. kandydaci na włodarzy Wrocławia, Słupska i Lublina.

Kilka miesięcy temu nieodpłatną komunikację wprowadziły 62-tysięczne Żory. Jak wylicza tamtejszy ratusz, w efekcie o co najmniej 25 proc. wzrosła liczba jej pasażerów, zmalał ruch samochodowy, a na komunikację miasto wydaje mniej.

Tyle że to, co zdaje egzamin w niewielkiej miejscowości, niekoniecznie sprawdzi się też w większej aglomeracji - zauważa "Rzeczpospolita".

Duże miasta musiałyby wyłożyć na ten cel po kilkaset milionów złotych. Nie wiem, czy nie wstrzymałoby to innych inwestycji - wskazuje Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich.

Jak wylicza, komunikacja miejska co najmniej w połowie jest dotowana przez samorząd, bo wpływy z biletów nie pokrywają kosztów utrzymania.

Więcej na ten temat w najnowszej "Rzeczpospolitej".

(mal)