Były podstawy do ukarania spółki J&S za brak rezerw paliw. Były też podstawy, by tymczasowo zwolnić PKN Orlen z utrzymywania tych zapasów - twierdzi były minister gospodarki. Piotr Woźniak w rozmowie z RMF FM nie zostawia suchej nitki na J&S.

Sytuacja obu spółek była zupełnie inna - zaznacza Woźniak. W J&S na skutek kontroli – niewywiązywania się i konsekwentnego nieuzupełniania tych zapasów została nałożona kara. Orlen z własnej woli wystąpił o zwolnienie. (…) Zwolniliśmy ich pod warunkiem, że uzupełnią zapasy do końca lutego tego roku - mówi były szef resortu gospodarki.

Woźniak dodał, że w przypadku J&S chodziło o zapasy ropy naftowej, a w przypadku Orlenu – o tzw. gudron, czyli odpad po przetworzeniu ropy. Jak twierdzi były minister, Międzynarodowa Agencja Energetyki, która wymaga od nas rezerw, sama miała problemy z ustaleniem, czy gudron zaliczyć do zapasów.

Sejmowa komisja śledcza zajmie się sprawą J&S?

Spółka J&S broni się zaciekle i apeluje o powołanie sejmowej komisji śledczej w sprawie nałożenia na nią kary za brak odpowiednich rezerw paliwowych. Grzywna wynosiła prawie pół miliarda złotych i na razie została uchylona z przyczyn formalnych przez wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka. Sprawą zajęła się jednak Agencja Rezerw Materiałowych.

Zarząd spółki formułuje poważne zarzuty. Twierdzi, że resort gospodarki i inne spółki paliwowe sprzymierzyły się, żeby wyeliminować J&S z rynku. Działania ministerstwa i działania ścisłego kierownictwa (…) Orlen pokazują, że zdecydowanie jest to akcja skoordynowana - mówi Jarosław Astramowicz.

Chodziło o opóźnienia w dostarczaniu dokumentów stwierdzających, że J&S zawarła odpowiednie umowy na przechowywanie rezerw paliwowych. Poza tym Agencja Rezerw Materiałowych, zdaniem Grzegorza Zambrzyckiego, działała pod naciskiem. Było bardzo jasno powiedziane, że są to naciski ze strony Ministerstwa Gospodarki - stwierdza przedstawiciel J&S.

W najbliższym spółka zwróci się do marszałka Sejmu z oficjalnym apelem o powołanie komisji śledczej.