Zgodnie z prawem, we wszystkich polskich urzędach musi pracować 6 procent osób niepełnosprawnych. Jeśli wskaźnik jest niższy, instytucje publiczne muszą płacić na PFRON. Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak m.in. resorty, urzędy wojewódzkie, powiatowe i miejskie przestrzegają przepisów. Prześwietlono 46 placówek. Okazało się, że urzędy nie chcą zatrudniać niepełnosprawnych - donosi "Gazeta Wyborcza".

Wyjątkowo źle wypadła administracja centralna, w tym resort pracy i polityki społecznej. Choć w ministerstwie pracuje najwięcej osób z orzeczoną niepełnosprawnością (w czerwcu 2009 roku były to 24 osoby), to wciąż jest to tylko 3,7 procent zatrudnionych.

Co gorsza, siedem innych resortów nie osiągnęło nawet poziomu 1 procent. W tym gronie NIK wymienia m.in. resorty gospodarki i kultury. Cztery ministerstwa osiągnęły ustawowe 6 procent, ale wzrost liczby niepełnosprawnych nie zawsze wiązał się z przyjęciem do pracy. Jak to możliwe? Duży wpływ na osiągnięcie ustawowego wymogu miało uzyskanie orzeczenia o niepełnosprawności przez zatrudnionych - wyjaśnia w rozmowie z gazetą prezes NIK Jacek Jezierski.

Wszystkie instytucje, które nie osiągnęły wymaganych 6 procent, musiały wpłacać do PFRON spore pieniądze. W przypadku resortu finansów w 2008 roku było to ponad 893 tys. zł.

Z raportu NIK wynika, że w kontrolowanym okresie czasu, od 2005 roku do początku 2009 roku, tylko jeden z prześwietlonych urzędów - Starostwo Powiatowe w Węgorzewie - zatrudniał ponad 6 procent niepełnosprawnych.