Jest pomysł na walkę z nielegalnymi handlarzami pietruszki, marchewki i bananów w Łodzi. Od początku miesiąca strażnicy miejscy mogą tam rekwirować łatwo psujący się towar osobom sprzedającym na chodnikach z pudełek i samochodów. Owoce i warzywa są później odsprzedawane hurtownikowi z upustem w wysokości jednej czwartej ceny, a pieniądze trafiają do dyspozycji sądu.

Straż miejska w Łodzi najpierw zaczęła zabierać nielegalnym handlarzom tekstylia - w ten sposób magazyny zarekwirowanych artykułów szybko się wypełniły. Teraz przyszła pora na sprzedających na ulicy warzywa i owoce.

Strażnicy długo szukali sposobu, jak zgodnie z prawem zajmować łatwo psujący się towar. Pomysł zrodził się na spotkaniu z przedstawicielami sądów rejonowych - wyjaśnia Radosław Kluska ze Straży Miejskiej. Podpisaliśmy umowę z podmiotem gospodarczym - także obojętnie, czy to będą świeże, czy trochę już popsute warzywa i owoce, zobowiązał się, że to od nas kupi - dodaje.

Straż Miejska ma sprzedawać taki towar z 25% rabatem, a pieniądze będą w depozycie sądowym. To wyrok sądu zdecyduje o tym, czy sprzedawca bez zezwoleń straci zabezpieczone pieniądze.

Zdania są podzielone

Łodzianie są jednak wyraźnie niezadowoleni z pomysłu strażników miejskich. Niesłusznie jest zabierać tym handlarzom towar. Ci ludzie nie mają pracy, powinni sobie dorabiać na tym, co mają w ogródkach - mówi jeden z mieszkańców.

Dla kupujących to też dobre rozwiązanie. Łodzianie przyzwyczaili się, że oferowane przez tych handlarzy warzywa i owoce są świeże i tańsze - podkreśla inny.

Innego zdania są zapewne handlujący legalnie na rynkach owocowo-warzywnych. Im bowiem trudno jest konkurować z ceną oferowaną przez ulicznych sprzedawców, podczas gdy ci nie płacą podatków.