Nie ma zgody na sprzedaż spornej działki przy budowanym wrocławskim stadionie. Do Euro 2012 pozostało coraz mniej czasu a miasto wciąż nie może dojść do porozumienia z rodziną Krzywdów. Na należącej do niej półtorahektarowej działce ma powstać pętla autobusowa i parkingi. Ale cena oferowana przez urzędników - zdaniem właścicieli - jest wciąż za mała.

Miasto w takiej sytuacji ma trzy scenariusze. Pierwszy to mediacje, których podejmie się stowarzyszenie rzeczoznawców. Spróbują oni pogodzić dwie sprzeczne oceny, które powstały na zlecenie właścicieli i miasta. Wypracowana w ten sposób stawka ma być przedstawiona do końca roku. Jak zapowiadają jednak prawnicy Krzywdów, wcale nie muszą się na nią zgodzić: Czekamy na wycenę wierząc w to, że będzie ona taka, że będzie satysfakcjonowała obie strony.

Dlatego równocześnie na biurko wojewody trafi wniosek o wydanie nowej decyzji lokalizacyjnej co umożliwiłoby wywłaszczenie Krzywdów.

Gdyby i ta strategia zawiodła, zostaje jeszcze plan awaryjny – miasto zmieni projekt inwestycji: Plan awaryjny oznacza, że nie byłoby tego parkingu i nie byłoby dwóch nitek Pilczyckiej. To oczywiście oznacza, że w tamtym rejonie wciąż generowałyby się poważne zatory - mówi Paweł Czuma z Urzędu Miasta. Taki scenariusz na organizacji Euro nie zaważy, ale ze sporu między rodziną Krzywdów a miastem najbardziej pokrzywdzeni wyjdą zmotoryzowani kibice.