Co dziesięć minut na polskich drogach ranny zostaje człowiek - to tragiczny bilans pierwszych trzech dni długiego weekendu. W sumie w 321 wypadkach zginęło 25 osób, a 416 zostało rannych.

Przyczyna tak złych statystyk tkwi niestety w braku wyobraźni kierowców. Jeździmy brawurowo, a piękna pogoda i doskonałe warunki na drogach powodują, że nasza fantazja za kółkiem nie zna granic.

Przykład z wczorajszego popołudnia z Mazowsza: kierowca autobusu wyprzedzał i czołowo zderzył się osobówką. Kierowca samochodu zginął na miejscu.

W ciągu trzech weekendowych dni zatrzymano w sumie ponad półtora tysiąca ludzi. Wszyscy stracą prawo jazdy, a części grozi więzienie.

Niestety nie obeszło się bez tragedii. 24-latek, który miał w organizmie półtora promila alkoholu, zabił w wypadku pod Sanokiem swojego kolegę. Pół promila więcej miał mężczyzna pod Łodzią, który cofając, śmiertelnie potrącił swoją żonę.

Pijani za kółkiem są zresztą prawdziwą zmorą polskich dróg. W ciągu trzech pierwszych dni majówki policja zatrzymała ponad półtora tysiąca kierowców na "podwójnym gazie".