To prywatyzacja jakiej nie było od początku lat 90.: kolejki przed domami maklerskimi, przedłużone do północy godziny otwarcia i ogromny apetyt na akcje największego polskiego ubezpieczyciela.

Na akcje PZU mogło zapisać się nawet 300 tys. Polaków - twierdzą analitycy. Pierwotnie zapisy miały zakończyć się wczoraj o 16. Ostatnie zlecenia przyjmowano jednak do północy. Kolejki rosły a systemy w niektórych biurach maklerskich odmawiały posłuszeństwa. Polaków skusiła żądza zysku, bo akcje PZU mają solidnie drożeć. Według analityków nawet o 20 procent.

Indywidualni inwestorzy mogli zapisywać się od ubiegłego wtorku na minimalnie 3, a maksymalnie na 30 akcji PZU. Cena maksymalna za akcję to 312,50 zł. Transza dla inwestorów indywidualnych obejęła ponad 7,7 mln akcji. PZU podawał w prospekcie, że będzie przeznaczał na dywidendę nie mniej niż 25 proc. i nie więcej niż 45 proc. skonsolidowanego zysku netto. Spółka uzależniała poziom wypłaty dywidendy w przyszłości od stanowiska Skarbu Państwa.

Spółka ma zadebiutować na Giełdzie Papierów Wartościowych 14 maja. Prezes GPW Ludwik Sobolewski zapowiedział, że "jest więcej niż pewne", że PZU wejdzie w skład indeksu WIG 20. "Prawdopodobnie nastąpi to w wyniku nadzwyczajnej rewizji indeksów kilka dni po debiucie PZU" - powiedział.