W ostatnich dniach 2006 r. w Szczecinie może zabraknąć taksówek. Kierowcy rezygnują z pracy z prostej przyczyny – nie chcą przekroczyć limitu przychodu w wysokości 10 tys. euro. W przeciwnym wypadku musieliby dodatkowo odprowadzić do kasy państwa 7-proc. podatek VAT.

Taksówkarze wyliczają, że jeżeli płaciliby 7-procentowy podatek VAT, to tak jakby oddawali państwu w ciągu roku jedną miesięczną pensję. Twierdzą, że to nie jest opłacalne, bo zyski z przewozu są coraz mniejsze. To jest jawne okradanie – podwójne opodatkowanie. Nic po za tym. (…) Złodziejstwo - mówi jeden z taksówkarzy.

Andrzej Frydrykiewicz, prezes jednej ze szczecińskich korporacji, twierdzi, że absurdalny zapis to zasługa rządu Leszka Millera. To polski rząd miał zaproponować limit w wysokości 10 tys. euro podczas negocjacji nad traktatem akcesyjnym. Dla porównania Czesi mają limit 40 tys. euro a Niemcy – aż 70 tys. euro. Posłuchaj relacji szczecińskiego reportera RMF FM Pawła Żuchowskiego:

Jak dowiedział się nasz reporter, taksówkarze wrócą do pracy w Nowym Roku.