Pięć osób powinno odpowiedzieć przed sądem za śmierć robotników. To wnioski z kontroli inspekcji pracy na feralnej budowie centrum handlowego w Suwałkach. W lutym tego roku w dwóch wypadkach zginęło tam aż czterech robotników. Swoje śledztwo w tej sprawie kończy też suwalska prokuratura.

To była wyjątkowo pechowa budowa. W lutym tego roku doszło tam do trzech wypadków. Dwa okazały się śmiertelne, zginęło w sumie czterech robotników.

Na początku lutego stażysta w firmie wstawiającej okna wpadł do niezabezpieczonego otworu technicznego - choć jak ustalili inspektorzy jeszcze dzień wcześniej otwór był zabezpieczony. To postępowanie zakończyło się jedynie mandatami, m.in. dla osoby odpowiadającej za nadzór nad robotnikami.

Poważniejsze zarzuty dotycząc drugiego wypadku - pod koniec lutego trzech robotników zginęło po upadku z platformy znajdującej się 13 metrów nad ziemią. Okazało się, że dźwigary podtrzymujące platformę były stare i zużyte, a do tego niewłaściwie zamontowane. Brakowało też tzw. pomostu zabezpieczającego. Według inspekcji pracy, powinno za to odpowiedzieć w sumie pięć osób - dwóch właścicieli firmy, która wyprodukowała platformę, oraz trzy osoby, które już na placu budowy odpowiadały za bezpieczeństwo. Choć powinny, to nie sprawdziły platformy przed wpuszczenie na nią robotników. Inspekcja pracy wysłała do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przez te osoby przestępstwa narażenia życia robotników na niebezpieczeństwo.

Suwalska prokuratura swoje śledztwo w sprawie tragicznych wypadków ma zakończyć w ciągu miesiąca. Na razie jej przedstawiciele podają, że nieprawidłowości faktycznie potwierdzono, ale do sporządzenia aktu oskarżenia potrzebna jest jeszcze jedna opinia biegłego.

Centrum handlowe, przy budowie którego zginęły cztery osoby, otwarto pod koniec maja.