Sprawa dyscyplinarna byłego sędziego Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu dotycząca m.in. próby kradzieży kiełbasy wartej 6 zł nie przedawniła się, więc nie może zostać umorzona w całości - orzekł Sąd Najwyższy. Cztery lata temu pracownik marketu w Stalowej Woli zatrzymał Zbigniewa J. w chwili, gdy ten chował w rękawie kiełbasę, za którą nie zapłacił. Sędzia oddał towar.

Wezwani na miejsce policjanci spisali notatkę służbową, przesłuchali ochroniarza i powiadomili o wykroczeniu zwierzchnika sędziego.

Również w połowie grudnia 2006 r. Zbigniew J. nie zastosował się do policyjnego polecenia zatrzymania samochodu, a później utrudniał policyjną kontrolę.

W czerwcu tego roku Sąd Apelacyjny w Katowicach, choć uznał popełnienie przez sędziego przewinień dyscyplinarnych, to jednak nie wymierzył mu kary, bo od momentu zdarzeń minęły już ponad trzy lata. Zgodnie z prawem po upływie trzech lat od zdarzenia sąd jest zobowiązany do odstąpienia od wymierzenia kary dyscyplinarnej.

Odwołanie od tego rozstrzygnięcia złożył obwiniony sędzia, według którego sprawa dotyczyła wykroczeń. Dlatego -dowodził - znacznie wcześniej nastąpiło przedawnienie i katowicki sąd w całości powinien umorzyć sprawę dyscyplinarną.

Sąd Najwyższy nie podzielił tej argumentacji. Sędzia uznał, że sprawa przed sądem dyscyplinarnym w Katowicach dotyczyła uchybienia godności urzędu sędziego, a nie wykroczeń. Dlatego - jak zaznaczył - rozstrzygnięcie katowickiego sądu było prawidłowe, a przedawnienie takiej sprawy dyscyplinarnej następuje według Prawa o ustroju sądów powszechnych po pięciu latach od dnia zdarzenia.

To nie pierwsza sprawa z udziałem tego sędziego. W sierpniu 2005 r. nietrzeźwego J. zatrzymała policja w Chełmie. W wydychanym powietrzu miał 2,3 promila alkoholu. Sąd karny skazał go za to na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Sędzia od kilku lat nie orzeka.