Bydgoszcz złożyła do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów skargę na swojego dostawcę energii elektrycznej - spółkę Enea. Władze miasta chcą, aby Urząd zwrócił uwagę na praktyki monopolistyczne stosowane przez tę spółkę. Ta z kolei zagroziła, że od poniedziałku wyłączy część oświetlenia w Bydgoszczy.

Enea twierdzi, że miasto ma u niej milion złotych długu za nieopłaconą obsługę latarni od września ubiegłego roku, kiedy wygasła poprzednia umowa. Władze Bydgoszczy protestują, sugerując, że spółka samowolnie zajmowała się ich konserwacją, a teraz wyciąga rękę po pieniądze.

Spółka nie zgadza się też na rozpisanie przetargu i dopuszczenie konkurencji, sama zaś - według miasta - proponuje zaporową cenę: Enea nam stawia warunek 22 złote. Jesteśmy pewni, że to jest za dużo - mówi Stefan Markowski, wiceprezydent Bydgoszczy. Chodzi o roczne koszty eksploatacji tzw. punktu świetlnego. Władze Bydgoszczy argumentowały, że firma obsługująca lampy stanowiące własność miasta za eksploatację pobiera tylko 13 zł.

Enea odpowiada, że jest właścicielem latarni i ma prawo nie zgadzać się na to, by ktoś inny przy nich pracował. W posiadaniu spółki jest ich w Bydgoszczy 18 tysięcy.