Sędziowie szkolą m.in. nauczycieli, pracowników skarbowych, lekarzy. Czasem rodzi to konflikt interesów - zauważa "Rzeczpospolita". W polskich sądach pracuje prawie 10 tys. sędziów, w ostatnich trzech latach co czwarty zawiadomił przełożonego o zamiarze podjęcia dodatkowego zatrudnienia lub zgłosił podjęcie innej pracy. Dane te jednak nie pokazują rzeczywistej skali dorabiania wśród sędziów.

Minister do spraw walki z korupcją Julia Pitera uważa, że przepisy regulujące dodatkową pracę sędziów wymagają doprecyzowania. Dodała, że otrzymuje informacje o mogących występować konfliktach interesów. Jeden z najbardziej drastycznych przypadków dotyczył sędzi sądu pracy, która, szkoląc pracowników Kancelarii Sejmu, prowadziła sprawę z powództwa pracownika tej kancelarii - zdradza.

Problem dodatkowego zarobkowania zna również dobrze Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. Dla mnie i dla wszystkich sędziów jest to zjawisko przykre, ale to zło konieczne, które wynika z niskich zarobków sędziów - mówi Bartłomiej Przymusiński z Iustitii. Jak wskazuje, wynagrodzenie sędziego powinno być takie, by nie musiał dorabiać. My postulujemy, by były to cztery średnie krajowe miesięcznie. Obecnie nasze zarobki wynoszą prawie połowę mniej - stwierdza.

Z informacji Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w ubiegłym roku średnia miesięczna pensja sędziego w Polsce (bez przysługującej im 13. pensji) wyniosła 8758 zł. Dla porównania: prokuratorska to 8861 zł. Miesięczna pensja asesora sądowego to 5689 zł, prokuratorskiego – 5666 zł. Aplikanci sądowi zarabiają tylko 1903 zł, prokuratorscy – 1790 zł.