Znów za kratkami jest więzień, który wczoraj uciekł strażnikom z konwoju w Tarnowskich Górach. Jak ustaliła reporterka RMF FM Anna Kropaczek, 31-latek został schwytany w nocy przed domem matki jego konkubiny. Nie stawiał oporu.

Mężczyzna odsiadywał wyrok za drobne przestępstwa, przebywał w zakładzie półotwartym. W styczniu miał wyjść na wolność. Teraz  trafi do zakładu zamkniętego, grożą mu też kolejne dwa lata więzienia.

31-latek uciekł, kiedy przewieziono go na badania lekarskie. Niebawem miał zacząć pracę w tartaku i dlatego razem z kilkoma innymi więźniami musiał przejść specjalistyczne badania, wykonywane poza aresztem. Wykorzystał moment, kiedy wychodził z gabinetu, a inny więzień w tym samym czasie do niego wchodził. Strażnicy ruszyli w pogoń za uciekinierem, ale mężczyzna szybko zniknął w sieci kamienic, piwnic, podwórek i garaży w centrum miasta.

Więzień pracował już wcześniej na zewnątrz, zawsze wracał z przepustek i nie było z nim żadnych problemów.

Podczas badań lekarskich on i inni więźniowie byli konwojowani przez trzech nieuzbrojonych strażników. Dyrekcja więzienia będzie teraz wyjaśniać, czy strażnicy mogli popełnić jakiś błąd.