Rząd chce zahamować proces wydawania polskich dzieci z rozbitych związków, gdy jeden z rodziców jest obywatelem Polski, a drugi - obcokrajowiec domaga się oddania dziecka. W Ministerstwie Sprawiedliwości ma powstać procedura, jak polskie służby mają reagować i jak wspomagać "polskiego rodzica".

Rząd chce zahamować proces wydawania polskich dzieci z rozbitych związków, gdy jeden z rodziców jest obywatelem Polski, a drugi - obcokrajowiec domaga się oddania dziecka. W Ministerstwie Sprawiedliwości ma powstać procedura, jak polskie służby mają reagować i jak wspomagać "polskiego rodzica".
zdj. ilustracyjne /Monika Kamińska /Archiwum RMF FM

Wnioski obcych państw o wydanie dziecka - składane w imieniu Szweda, Belga czy Niemca - mają być oceniane najpierw w ministerstwie, czy spełniają wymogi formalne i są zgodne choćby z konwencją haską.

Potem mają trafiać do nowo utworzonych wydziałów przy sądach apelacyjnych, a nie do małych sądów i sędziów bez przygotowania - zapowiada wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.

Dlaczego dzisiaj te sprawy mają być rozstrzygane w 400 sądach zamiast na przykład 11. Tam będą wyspecjalizowani sędziowie. Nie z przypadku. Cały proces szkolenia musi być uruchomiony - wyjaśnia wiceminister Wójcik.

Ministerstwo chce, by w każdą sprawę o tak zwane porwanie rodzicielskie, gdy rodzic wywozi dziecko za granicę, włączana była prokuratura.

Minister sprawiedliwości ma też dostać prawo składania kasacji od decyzji o wydaniu dziecka za granicę.

(j.)