Niedzielna ulewa i gradobicie nad Chodzieżą trwały zaledwie kilkanaście minut. Towarzyszące im porywy wiatru zdążyły jednak wyrządzić sporo szkód. Skutki nawałnicy strażacy usuwali do późnej nocy, ale jak przekonuje burmistrz miasta - "Sprzątanie potrwa nawet do końca tygodnia". Na części ulic do dziś zalegał grad, który nie zdążył stopnieć, a wraz z nim zwały piachu, które naniosły intensywne opady. Mieszkańcy nie otrzymali jednak SMS-a z ostrzeżeniem, rozsyłanego w takich sytuacjach przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Władze miasta zażądały wyjaśnień od wojewody.

Oberwanie chmury w okolicach Chodzieży było na tyle intensywne, że unieruchomiło część samochodów na przebiegającej w granicach miasta DK11. Kierowcy zatrzymywali się na poboczu, ze względu na widoczność bliską zeru i potok jaki pojawił w ciągu trasy, na odcinku między cmentarzem a rondem na skrzyżowaniu z ulicą Buszczaka. 


Cytat

Bardzo dużo rodzin tuż przed burzą było na spacerach, było na plażach czy wycieczkach rowerowych w lesie. Wiele osób naprawdę przeżyło wczoraj chwile grozy. (...) Mieszkańcy Chodzieży są oburzeni tym, że nikt nie dostał takiego SMS-a, a oburzenie budzi też fakt, że tydzień temu taki SMS przyszedł, ale z ogłoszeniem związanym z wyborami, a przecież chyba nie do tego służy alert RCB
- tłumaczy burmistrz Chodzieży Jacek Gursz

Burmistrz z pytaniami o brak ostrzeżenia zwrócił się do wojewody Łukasza Mikołajczyka.

Chodziescy urzędnicy przed południem szacowali straty na ulicach miasta. Wygląda to wszystko koszmarnie, na ulicach wygląda tak jak by ktoś przygotował "sałatkę" z roślin, liści i połamanych gałęzi. Na ulicach zalega zielona maź, a do tego dużo piasku, bo płynąca woda poniszczyła rowy, potworzyła różnego rodzaju wyrwy. To było coś strasznego. Tak wyglądają pobocza, chodniki, jest też kilka pozrywanych dachów - dodaje Jacek Gursz.

Służby wojewody wyjaśniają tymczasem, że mimo braku alertu RCB - wysyłały do władz miasta stosowne ostrzeżenie

Miasto Chodzież otrzymało ostrzeżenie o burzach z gradem, ta informacja trafiła do pracownika wydziału zarządzania kryzysowego urzędu miejskiego. Ostrzeżenie rozesłano również do służb, ale i do grup wypoczynku letniego. Ono obowiązywało od godziny 1.:00 w niedzielę 19 lipca, do godziny 02.00 20 lipca. To nie był alert RCB, ale ostrzeżenie Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej pierwszego stopnia. - tłumaczy rzecznik wojewody wielkopolskiego Tomasz Stube.


Dlaczego nie zadziałał alert?

Jak tłumaczy Anna Adamkiewicz z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa - o tym kiedy i jakiego rodzaju wiadomość zostanie rozesłana do mieszkańców danego regionu, decydują kryteria ustalone z IMGW.

Cytat

Alert jest wysyłany wtedy, kiedy te zjawiska prognozowane są bardzo intensywne i gwałtowne. Cały czas jesteśmy w kontakcie z meteorologami i to z nimi konsultujemy decyzję o rozsyłaniu alertu. Wczoraj te kryteria, które mamy ustalone - nie zostały spełnione i dlatego ten alert wczoraj nie wyszedł.
Anna Adamkiewicz

 Trzeba pamiętać o tym, że nie zawsze można precyzyjnie określić siłę, zasięg i gwałtowność danego zjawiska pogodowego - wyjaśnia Anna Adamkiewicz. To, że alert został rozesłany przed wyborami RCB tłumaczy zagrożeniem epidemicznym i prośbą, jaka trafiła do tej instytucji z Państwowej Komisji Wyborczej. W lipcu, w związku z sytuacją pogodową, alert RCB rozesłano w sumie pięć razy.