Proces byłego szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego będzie tajny - zdecydował warszawski sąd okręgowy. Siemiątkowski jest oskarżony o bezprawne posiadanie tajnych notatek sporządzonych w 2003 r. po rozmowie z Janem Kulczykiem o spotkaniu tego biznesmena z Władimirem Ałganowem.

Byłemu szefowi AW grozi do 3 lat więzienia. Warszawska prokuratura oskarżyła w 2005 r. Siemiątkowskiego o naruszenie zasad ochrony informacji niejawnych. Chodzi o zapiski Siemiątkowskiego jako szefa AW z rozmowy z Kulczykiem z lipca 2003 r. na temat spotkania biznesmena w Wiedniu z rosyjskim szpiegiem Ałganowem (przyjacielem prezydenta Władimira Putina). Na podstawie swych zapisków z tej rozmowy szef AW zrelacjonował jej przebieg oficerowi AW, który sporządził tajną, oficjalną notatkę.

Brudnopis notatek po sporządzeniu oficjalnej notatki powinien albo zostać zniszczony protokolarnie, albo też - zarejestrowany w dzienniku. Tak się nie stało, a notatki były przechowywane w gabinecie Siemiątkowskiego, zamiast w kancelarii tajnej. Drugi

zarzut aktu oskarżenia dotyczy wyniesienia notatek przez Siemiątkowskiego z AW, gdy w maju 2004 r. został odwołany ze stanowiska przez ówczesnego premiera Marka Belkę.

Z notatki wynika, że Kulczyk z Ałganowem rozmawiali m.in. o prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej i w trakcie rozmowy Kulczyk "powoływał się na poparcie prezydenta, używając w rozmowie sformułowania pierwszy (postawienia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przed Trybunałem Stanu domagał się wtedy wiceszef komisji śledczej Roman Giertych). Według notatki, Ałganow miał też pretensje, że Rosjanie "mieli dostać RG (Rafinerię Gdańską)", co miało być "uzgodnione z b. ministrem skarbu Wiesławem Kaczmarkiem, który otrzymał za to korzyść finansową".

Sam Kulczyk inaczej to opisywał; twierdził, że nie usłyszał od Ałganowa, iż Kaczmarek wziął łapówkę; mówił jedynie, że była mowa o "wziątce", ale nie potrafi powiedzieć, kto miał ją przyjąć.

Zdaniem Siemiątkowskiego oskarżenie to bzdura, bo to co trzymał w domu było luźnymi notatkami z rozmów z Kulczykiem, a nie tajnymi dokumentami.

Twardo trzyma się wersji, że cały ten proces to polityczna zemsta. Mówi, że staje przed sądem, ponieważ nie chciał pójść na układ z komisją śledczą do spraw PKN Orlen. Nie chciał również obciążyć, ani Aleksandra Kwaśniewskiego, ani Leszka Millera: Nie ze mną takie numery. Jeżeli ktokolwiek sądził, że Zbigniewa Siemiątkowskiego można zastraszyć, że on ulegnie presji jakichś tam Wassermannów, czy Giertychów to po prostu mnie nie zna. Mogę tu przyjść, mogę tu stać, mogą mnie skazać, mogą mnie poćwiartować, ale nigdy nie złożę fałszywego świadectwa przeciwko komuś, kto jest niewinny.

Według Siemiątkowskiego dowodem na polityczny charakter procesu są świadkowie - Bogdan Libera i obecny szef agencji wywiadu Zbigniew Nowek, ludzie z który Siemiątkowski jest od lat w konflikcie.