Polskie szpitale znów dostają po kieszeni – tym razem winne są szybko rosnące koszty odbioru i utylizacji odpadów medycznych. Skoczyły kilkukrotnie, a w skrajnych przypadkach nawet dziesięciokrotnie - alarmuje Polska Federacja Szpitali. Niektóre lecznice za pozbycie się odpadów będą musiały teraz zapłacić kilkanaście milionów złotych.

Powodów nagłego i gwałtownego wzrostu kosztów odbioru i utylizacji odpadów medycznych jest wiele. 

Po lipcowej nowelizacji ustawy o odpadach firmom, które je odbierają i utylizują (w tym przedsiębiorstwom zajmującym się odpadami szpitalnymi, często klasyfikowanymi jako niebezpieczne) przybyło obowiązków i obciążeń. To między innymi nowe wymogi w sprawie zabezpieczeń finansowych, zaostrzenie przepisów przeciwpożarowych, system elektronicznego monitoringu pojazdów, którymi przewożone są odpady oraz monitoring wizyjny w zakładach.

Nie bez znaczenia jest też zaostrzenie kontroli takich firm pod kątem przestrzegania przepisów, rosnące koszty pracy i nowe, surowe restrykcje przy utylizacji odpadów niebezpiecznych. To wszystko wiąże się z dodatkowymi kosztami. W niedalekiej przyszłości powoduje też np. konieczność instalowania przez firmy nowych filtrów albo wręcz zmiany technologii - mówi w rozmowie z RMF FM Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali i dodaje, że firmy podnoszą ceny, by wyjść na swoje i przerzucić koszty na swoich klientów. Przez kilka ostatnich lat te ceny były właściwie zamrożone na bardzo niskim poziomie.

Na jedno szpitalne łóżko przypada dziennie ok. 5 kg odpadów medycznych. Szpital średniej wielkości, liczący 500-600 łóżek, rocznie produkował będzie w ten sposób ok. 1 mln kg odpadów. Przed podwyżkami ceny odbioru i utylizacji kształtowały się w przedziale 1,5-5 zł za kilogram, teraz sięgać będą nawet kilkunastu złotych. 

Kwota, którą będzie musiał wydać taki średni szpital przy nowej cenie, może sięgać 12-15 milionów złotych rocznie ­- opisuje Jarosław Fedorowski. To może być nawet 5 procent całego budżetu szpitala - dodaje.

W Warszawie nawet sześć razy drożej

Na razie nie wszystkie polskie szpitale mają ten problem. W niektórych placówkach umowy na odbiór i utylizację odpadów obowiązują jeszcze przez kilka miesięcy. Niestety kiedy się skończą, zaczną się kłopoty. 

Lecznice, które podpisują nowe kontrakty, trafiają na dużo wyższe ceny. Jedna trzech z naszych umów zakończyła się, przeprowadziliśmy nowe postępowanie. Niestety, to co dla nas najtrudniejsze, okazało się, że nowa stawka jest prawie sześciokrotnie wyższa niż do tej pory - mówi Piotr Gołaszewski ze Szpitala Bródnowskiego w Warszawie.

Dwie kolejne umowy w Szpitalu Bródnowskim kończą się niebawem i trzeba będzie podpisać nowe. Patrząc na niedawno zawartą umowę mamy obawę, że one również będą opiewały na dużo wyższe kwoty - dodaje Gołaszewski. Z perspektywy budżetu szpitala każdy wzrost kosztów jest bardzo trudny. Budżet jest precyzyjnie wyliczony i oglądamy każdą złotówkę, więc jeśli tego typu koszt jest prawie 6 razy wyższy, to jest to znacząco niepokojące - podsumowuje.

Podwyżki najprawdopodobniej dotkną w końcu większość szpitali w kraju. Są jednak takie placówki, którym na razie udało się uniknąć drastycznych skoków cen - co nie znaczy jednak, że nie jest drożej. Szpital im. Jurasza w Bydgoszczy płaci 15 tysięcy złotych więcej miesięcznie. Lecznica w Siedlcach ma jeszcze podpisaną umowę do połowy przyszłego roku, ale już teraz dostaje informacje, że ceny mają wzrosnąć o ok. 300 proc.

Resort zdrowia: Nie mamy takich sygnałów

Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi na przesłane przez RMF FM pytania odpowiada, że "do MZ nie wpływały informacje ze szpitali o rosnących kosztach utylizacji odpadów medycznych". Resort, pytany dalej o możliwość zwiększenia ryczałtów dla szpitali, celem pokrycia nowych, niespodziewanych kosztów dodaje tylko, że "środki finansowe przekazane przez NFZ w 2019 roku sięgają 103 mld złotych, co powinno pozytywnie wpłynąć na sytuację finansową podmiotów leczniczych".

Opracowanie: