Blisko 650 milionów dolarów wyniosły w zeszłym roku straty producentów oprogramowania z powodu działalności piratów w Polsce. I choć ilość pirackiego oprogramowania, zainstalowanego na komputerach osobistych, w ubiegłym roku w Polsce spadła o 1 procent, to jesteśmy na czwartym miejscu czarnej listy krajów Unii Europejskiej.

Krajami o wyższej stopie piractwa są jedynie Grecja (57%), Rumunia (66%) i Bułgaria (68%). Specjaliści obawiają się, że rozwojowi piractwa dodatkowo sprzyja kryzys. Ponieważ firmy szukają oszczędności, nie kupują legalnego oprogramowania, lecz zwyczajnie sięgają po pirackie programy. Jednak jak przekonuje Bartosz Witucki, rzecznik firmy BSA, która zleciła badania, piractwo i tak się nie opłaca:

Witucki zwrócił uwagę na ilość pirackiego oprogramowania, dostępnego na stronach lub aukcjach internetowych. Z innego badania wynika, że "złośliwe dodatki" (np. wirusy) zawiera ponad połowa oprogramowania firmy Microsoft, dostępna w sieci.

Problem dotyczy jednak nie tylko firm. Z nielegalnych programów często korzystają także indywidualni użytkownicy. Jednak każdy, kto wydał na nie pieniądze, nie może spać spokojnie. W poszukiwaniu użytkowników nielegalnych programów policja coraz częściej puka do drzwi przeciętnych obywateli. W Polsce przed sądem toczy co roku się niemal 200 postępowań przeciwko piratom.

Jak się to robi we Francji?

Francja chce wprowadzić stopniowanie odpowiedzialności za internetowe piractwo. Zgromadzenie Narodowe przyjęło już projekt nowej ustawy. Producenci oprogramowania tracą we Francji ponad 2 miliony euro rocznie. Jakie kroki przeciw piratom przewiduje francuski projekt? Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Marka Gładysza: