Wyjeżdżając na wakacje za granicę wielu Polaków oszczędza na ubezpieczeniu i najczęściej wybiera to najtańsze. Problemem jest też fakt, że wiele osób podpisując umowę w tej sprawie praktycznie jej nie czyta.

O zakresie ubezpieczenia klienci są informowani w momencie rezerwacji zagranicznego wyjazdu. Otrzymują umowę ubezpieczenia lub wyciąg z niej, ale zawsze są tam wskazane wyłączenia odpowiedzialności ubezpieczyciela. Jednak klienci raczej się tym nie interesują i podpisują umowy bez czytania - wyjaśnia pracownica jednego z warszawskich biur podróży.

Według niej większe zainteresowanie poszerzeniem ubezpieczenia wykazują osoby starsze i podróżujące częściej. Ci ostatni - jak mówiła - przychodzą już nawet ze swoim ubezpieczeniem, zawartym bez pośrednictwa biura turystycznego.

Ubezpieczeniowy pakiet podstawowy obejmuje: podstawowe leczenie do wartości 10 tys. euro, usługi ratownictwa medycznego do wartości 5 tys. euro i zwrot kosztów następstw nieszczęśliwych wypadków o wartości do 40 tys. zł.

Zdaniem prawniczki Federacji Konsumentów Aleksandry Frączyk, lepiej zapłacić nawet kilkaset złotych więcej, wykupując najszerszy pakiet ubezpieczeniowy, niż potem samemu pokrywać koszty leczenia czy transportu zwłok do kraju, co groziło rodzinie Polaka, który zmarł na wylew w Egipcie. Nie można - tak jak większość Polaków - zakładać, że wakacje to taki czas, w którym nic złego nie może się nam wydarzyć - dodała.

Wyjeżdżając do państw UE oraz Islandii, Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii, turysta może liczyć także na państwową opiekę medyczną w kraju podróży. Jej koszty zwróci Narodowy Fundusz Zdrowia. Trzeba mieć jednak Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ). Można ją uzyskać w wojewódzkim oddziale NFZ. Jest ważna przez 2 miesiące od daty wydania, a w przypadku emerytów i rencistów - 5 lat. Na podstawie karty turysta nie otrzyma jednak zwrotu np. kosztów transportu do Polski czy akcji ratunkowej. NFZ zapłaci jedynie za podstawowe zabiegi medyczne i nie więcej niż kosztowałyby one w Polsce.