To rozczarowanie. Projekt ustawy przewidujący powstanie Komitetu Nominacyjnego jest zaprzeczeniem obietnic wyborczych Platformy Obywatelskiej - tak o projekcie według którego ludzie premiera będą decydować o obsadzie rad nadzorczych kluczowych spółek skarbu państwa mówi Grażyna Czubek z Fundacji Batorego.

O tym, że posłowie Platformy forsują w Sejmie dokument przygotowany przez Jana Krzysztofa Bieleckiego informowała wczoraj reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska.

Fundacja Batorego twierdzi, że dokument będzie oznaczał całkowite upolitycznienie zamiast obiecywanego odpolitycznienia. O obsadzie spółek będzie decydować 10 wskazanych przez premiera ludzi, których nie będzie można odwołać przez 5 lat i którzy przed nikim za nic nie będą odpowiedzialni. Ten pomysł wydaje się wskazywać na dalsze upolitycznienie, czyli na nieodchodzenie od starych zasad - podkreśla Grażyna Czubek.

Czubek przypomina, że wcześniej minister Aleksander Grad obiecywał, że procedury będą jawne. Według niej przyjęcie projektu będzie oznaczało niezrealizowanie wcześniej złożonych obietnic.

Komitet Nominacyjny to dziesięcioosobowe ciało wybierane przez premiera. Ma ono rekomendować kandydatów do rad nadzorczych. Pozytywna rekomendacja ma być niezbędnym warunkiem uzyskania posady.

Kadencja komitetu to 5 lat. Przez ten czas członkowie będą nietykalni i nieodwoływani. Będą też otrzymywać wynagrodzenie. Na razie jego wysokość nie jest jeszcze ostatecznie ustalona, ale wstępne ustalenia przewidują dwie średnie pensje dla szefa tego ciała, dla reszty nieco mniej. Co najważniejsze, "dziesięciu wspaniałych" za swoje decyzje nie ponosiłoby żadnej odpowiedzialności.