Policja i służby ochrony środowiska ustalają, kto i jaką konkretnie substancją zanieczyścił Wisłę w Oświęcimiu. Sprawdzane są firmy z terenów przemysłowych. Plama rozciąga się na odcinku kilku kilometrów. Strażacy ustawili już cztery zapory - w Oświęcimiu i Podolszu. Uspokajają, że nie ma zagrożenia dla zdrowia mieszkańców.

Zapory zostały ustawione przed czołem plamy spływającej w dół rzeki i w miejscu, gdzie substancja prawdopodobnie dostała się do rzeki - przy ujściu kanału burzowego, który odprowadza wodę z terenów przemysłowych. Jak zapewnił rzecznik straży pożarnej z Oświęcimia Zbigniew Jekiełek, nic już z tego źródła nie wypływa. Deszczówka, która spływała kanalizacją burzową, została skierowana do oczyszczalni.

Zdaniem rzecznika, substancja ropopochodna, która znalazła się już w Wiśle, do piątku zostanie wychwycona przez zapory, a strażacy usuną ją z rzeki.

Zanieczyszczenie zbadali przedstawiciele służb ochrony środowiska. Według nich, nie stanowi ono bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi.

Substancja ropopochodna pojawiła się w rzece w czwartek rano. Plama ciągnęła się od Oświęcimia po Przeciszów. W akcji ustawiania zapór uczestniczyło ponad 30 ratowników.

(j., edbie)