"Prawo i Sprawiedliwość zdefiniowało, że w 2013 roku Polska znajdzie się w dołku, nie tylko ekonomicznym. I uznało, iż trzeba robić wszystko, by doprowadzić do przejęcia władzy właśnie wtedy" - mówi "Polsce The Times" prof. Radosław Markowski, socjolog z Instytutu Studiów Politycznych PAN.

Według Markowskiego, zamysł PiS jest pewnie taki, by na okrągło krytykować, wychodzić na ulice i manifestować - licząc, że w końcu część koalicji rządowej poprze wotum nieufności dla gabinetu Donalda Tuska. Socjolog przyznaje, że PiS włożył ogromny wysiłek, by przekonać społeczeństwo, że w kraju źle się dzieje. Opozycja bardzo skutecznie wyławia te elementy polityki rządu, które należy krytykować, a nawet iluzoryczne problemy. Nic więc dziwnego, że partia rządząca traci na poparciu - mówi.

Wskazuje też, że mniej więcej rok czy dwa po najważniejszych wyborach ludzie mają ochotę pokazać rządzącym żółtą kartkę. Jak mówi, część Polaków pozwala sobie na to, by zrobić im na złość i powiedzieć, że wybierze główną partię opozycyjną.

Według Markowskiego, dla obywatela i dobra publicznego to pozytywne zjawisko, bo mobilizuje rząd. Proszę zobaczyć, jak PO ochoczo ruszyła sprawy leżące odłogiem od miesięcy - od in vitro po finansowanie przedsiębiorczości - podsumowuje socjolog.