Po wczorajszym posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia grupa pielęgniarek z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych - na znak protestu - postanowiła spędzić noc na galerii sejmowej. Wcześniej komisja poparła poprawkę do projektu ustawy o działalności leczniczej, która umożliwia zatrudnianie pielęgniarek i na umowę o pracę, i na kontraktach.

25 osób na galerii sejmowej, pilnowanych przez funkcjonariusza Straży Marszałkowskiej, ma ze sobą wodę i jedzenie. Pielęgniarki korzystają też z pomieszczenia Wszechnicy Sejmowej, udostępniono im kawę i herbatę. Panie przyniosły ze sobą cieplejsze ubrania. Po posiedzeniu komisji długo ze sobą rozmawiały, niektóre zapowiedziały, że pozostaną w budynku "do skutku".

Poprawka zgłoszona przez PO umożliwia zatrudnianie pielęgniarek i na umowę o pracę, i na kontraktach - podobnie jak teraz zatrudniani są lekarze. Wcześniej w projekcie rządowym nie było takiej możliwości, jednak - jak zwracała uwagę minister zdrowia Ewa Kopacz - takie rozwiązanie byłoby sprzeczne z konstytucją, ponieważ każdy powinien mieć możliwość wyboru, na jakiej zasadzie chce być zatrudniony. Identyczną poprawkę zgłosił PJN, przekonując, że nie ma powodu, by lekarze i pielęgniarki byli inaczej traktowani.

Pielęgniarki, które spędziły noc w gmachu Sejmu, twierdzą natomiast, że chodzi o cięcie kosztów pracy szpitalach i o to, by pielęgniarka na kontrakcie pracowała 300 godzin miesięcznie, a nie 170 - jak na umowie o pracę. Według nich, będzie to ze szkodą dla pacjentów. Pielęgniarka w końcu będzie niebezpieczna dla pacjenta, popełni błąd - mówiły reporterowi RMF FM Mariuszowi Piekarskiemu.

Uprzedzając kontratak minister zdrowia Ewy Kopacz, protestujące twierdzą, że tylko garstka pielęgniarek - zaledwie pięć procent - chce kontraktów.