Osoby, których szczątki odkryto na cmentarzu na Służewie w Warszawie podczas prac IPN-u, nie zostały zamordowane. Tak wynika ze wstępnej opinii biegłych - dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski.

Na początku lipca archeolodzy Instytutu Pamięci Narodowej - szukając ofiar terroru stalinowskiego - wydobyli szczątki 21 osób i cztery szkielety. Nie wiadomo kim byli ci ludzie, choć ekspertom z zakładu medycyny sądowej udało się ze szczątków wydobytych na Służewie wyodrębnić profil DNA kilku osób. Do ustalenia tożsamości jeszcze jednak droga daleka, bo potrzebny jest materiał porównawczy, a ten zbiera IPN.

Badania genetyczne dadzą identyfikację tylko, jeśli mamy materiał porównawczy od rodzin - mówił prezes IPN-u Łukasz Kamiński. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, prokuratura chce już oddać szczątki wydobyte przy ul. Wałbrzyskiej IPN-owi, bo nie widzi dalej w tej sprawie swojej roli. Szczątki pochodzą z lat 50., więc jeśli nawet doszło do przestępstwa, sprawa się przedawniła.

Na szczątkach na razie nie stwierdzono żadnych obrażeń i nic nie wskazuje na to, że osoby, do których one należą, zostały zamordowane. Prokuratura czeka jeszcze na pełną analizę z zakładu medycyny sądowej.

(acz)