Próżno szukać Jolanty Fedak w ministerstwie pracy. Szefowa resortu urzęduje w królestwie Waldemara Pawlaka, czyli w resorcie gospodarki. Pani minister wypożyczyła sobie tam pomieszczenie, w którym przyjmuje gości.

Gabinety Jolanty Fedak są w kapitalnym remoncie. Prace objęły całe piętro i zmusiły minister pracy do przeprowadzki do niewielkiej sali konferencyjnej. Jak muszę przyjąć gości to korzystam z gabinetu, który został mi po sąsiedzku wypożyczony - tłumaczy pani minister.

O wyborze miejsca nie decydowały jednak względy emocjonalne ani partyjne. Nie chodziło również o sympatię dla Waldemara Pawlaka. Po pierwsze dlatego, że gabinet jest blisko w stosunku do mojego ministerstwa a po drugie dlatego, że było tam wolne miejsce - dodaje Fedak.

Wolny gabinet znalazłby się pewnie i w sejmie. To też bardzo blisko, a pani minister zgodnie z ostatnią modą mogłaby pilnować swojej ustawy żłobkowej. Jednej z niewielu przesłanych do sejmu w ramach ofensywy jesiennej. Pytanie tylko, czego albo kogo pilnowałby wtedy premier?