Posłowie komisji skarbu zajmą się dziś kontrowersyjnym projektem ustawy o powołaniu komitetu nominacyjnego. Ma go tworzyć 10 nieusuwalnych przez 5 lat osób, wskazywanych przez ministrów, zatwierdzanych przez premiera. Wybrane grono ma rekomendować kandydatów do rad nadzorczych kluczowych spółek Skarbu Państwa. "To skrajne upolitycznienie" - grzmi opozycja.

Liczy się skuteczność - kto ponosi odpowiedzialność, musi mieć realny wpływ na obsadę rad nadzorczych. Ja tutaj nie mam najmniejszych złudzeń, że taki system jest systemem niezwykle przejrzystym, co więcej skutecznym z punktu widzenia zarządzania przedsiębiorstwami i odpowiedzialności również politycznej - mówi Paweł Olszewski z PO. Dodaje, że autorytet premiera jest gwarancją doboru do komitetu najlepszych specjalistów.

Jednak opozycja nie pozostawia na projekcie suchej nitki. To bardziej koleżeński komitet nominacyjny, tak on się powinien nazywać - mówi Tomasz Kalita z SLD. Zarzuty wymieniane są jednym tchem: skrajne upolitycznienie, złamanie obietnic wyborczych, na dodatek groźba niekonstytucyjności.

Mimo tych ostrzeżeń i mimo oporu w samej Platformie - wszak marszałek Sejmu próbował zablokować ów projekt - dokument jest forsowany z zadziwiającą determinacją. Jeśli zostanie przyjęty przez komisję, czeka go już tylko głosowanie.