Kilkanaście tysięcy demonstrantów utrudnia dojazd rządowych delegacji na szczyt w Brukseli. Z opóźnieniem na obrady dotarła polska delegacja - kolumna z Donaldem Tuskiem musiała się przedrzeć przez ulice zablokowane przez manifestantów. Brukselska policja nie wykluczała nawet użycia helikopterów, by transportować polityków.

Wokół budynku Rady Unii widać uzbrojonych policjantów, armatki wodne, zasieki. Z powodu manifestacji belgijska policja zablokowała wejście - twierdzi, że to belgijskie terytorium i musi zapewnić bezpieczeństwo. Funkcjonariusze nie przepuszczają nawet dziennikarzy, mimo że ci mają przepustki.

Tysiące manifestantów protestują przeciwko unijnym planom oszczędnościowym. Domagają się Europy bardziej socjalnej. Są przeciwni zaciskaniu pasa i twierdzą, że to nie pracownicy wywołali kryzys w Europie.

Czym pochwali się premier na szczycie?

Polski premier na szczycie będzie się z pewnością chwalić, że to dzięki niemu udało się nie dopuścić do powstania Europy dwóch prędkości. Chodzi o pakt na rzecz euro, który rzeczywiście jest otwarty dla wszystkich, chociaż początkowo wydawało się, że będzie to ekskluzywny klub bogatych krajów. Z informacji RMF FM wynika, że nie przedstawimy jeszcze żadnych konkretnych zobowiązań w ramach tego paktu.

Szczyt zdominuje jednak sprawa Libii, dyskusja o dowodzeniu operacją i roli krajów europejskich z pewnością tutaj podzieli zebranych przywódców. Francja będzie chciała grac pierwsze skrzypce i może nawet namawiać do uznania przez szczyt tymczasowego rządu w Bengazi.

Druga sprawa, która wywoła konflikt, to kwestia elektrowni atomowych po katastrofie w Japonii. Tutaj z kolei Niemcy będą naciskać na przeprowadzanie surowych testów odpornościowych we wszystkich elektrowniach, w zasadzie po to, żeby pokazać jak troszczy się o swoich obywateli. Dla Polski ważne jest, aby Unia nie zaczęła się mieszać pod pretekstem bezpieczeństwa np. w sprawy lokalizacji naszej przyszłej elektrowni atomowej.