Śmierdzący problem mają mieszkańcy osiedla 1 Maja w Łodzi. Życie uprzykrza im siarkowodór, który do miejskiej kanalizacji wpuszcza zlokalizowany po sąsiedzku zakład chemiczny. Przekroczenia norm stężenia gazu w ściekach i w powietrzu, do którego przedostaje się choćby studzienkami kanalizacyjnymi, są udokumentowane, ale firma nadal zatruwa mieszkańcom życie.

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie może zamknąć zakładu chemicznego ani ukarać go mandatem. Jak tłumaczy dyrektor Inspektoratu Krzysztof Wójcik, przepisy nie przewidują takiego scenariusza, gdy ścieki są wpuszczane do miejskiej kanalizacji zgodnie z umową z zakładem wodociągów. A tak się dzieje.

Z kolei zakład wodociągów interweniował w firmie chemicznej i - jak zapewnia Maciej Petrycki - teraz ścieki spełniają normy. To jednak nie rozwiązuje problemu smrodu, bo siarkowodór wciąż trafia do kanalizacji, a z niej do powietrza - tyle że w przewidzianym normami stężeniu.

Nikt nie chce wziąć na swoje barki odpowiedzialności za ukaranie smrodzącej firmy. Mieszkańcom pozostaje więc samotnie walczyć o czyste powietrze - już zawiadomili prokuraturę. W piątek będą składać pierwsze zeznania.