Od ponad trzydziestu lat, Jerzy Kuligowski z Łodzi chodzi na wybory tylko po to, żeby zabrać kartę do głosowania. Tylko dwa razy w życiu zrobił wyjątek i spełnił „obywatelski obowiązek" - raz gdy osiągnął pełnoletniość i drugi raz kiedy oddawał głos na prezydenta Wałęsę.

Kolekcję spłowiałych kart trzyma w zniszczonej kopercie. Sięga po nią do szuflady po kolejnych wyborach, aby powiększyć kolekcję. Zbiory pana Jerzego nie są pełne, kilka razy nie zdążył zabrać karty. W tym roku pan Jerzy również nie zamierzał głosować, ale kartę wyborczą jak zawsze postanowił wynieść. A jego kolekcję oglądał nasz łódzki reporter Marcin Wąsiewicz. Posłuchaj jego relacji:

04:35