Nowy prezydent-elekt George W.Bush zaczął już realizować swoje przedwyborcze obietnice. Wczoraj zapowiedział, że niebawem zacznie realizować plan obniżenia podatków. Dzisiaj prawdopodobnie ogłosi także pierwsze nominacje do swej administracji.

Chodzi o zredukowanie ich o aż bilion trzysta miliardów dolarów. Bush nie przejął się zastrzeżeniami, które zgłaszają czołowi politycy republikańscy. Zapewnił, że jego projekt jest sprawiedliwy, rozsądny i odpowiedzialny. Oświadczenie Busha o spełnieniu przedwyborczych obietnic nie odniosło jednak tak dużego skutku, jak spodziewał się sam Bush. Stało się tak między innymi dlatego, że dzień wcześniej za obniżeniem podatków opowiedział się również przywódca Izby Reprezentantów Dennis Hastert. O takich samych planach mówił już także wiceprezydent-elekt Dick Cheney.

Powszechnie uważa się, że jedno z kluczowych stanowisk w administracji Busha - sekretarza stanu obejmie emerytowany generał Collin Powel, dowódca amerykańskich sił podczas wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Bush nie chciał jednak jeszcze tego oficjalnie potwierdzić, zapewnił jednak, że starannie pracuje nad doborem pracowników: "Ameryka będzie zadowolona. W ciągu najbliższych tygodni mam nadzieję, że ogłosimy większość nominacji. No i oczywiście skompletujemy personel Białego Domu - ekipę wspaniałych ludzi gotowych służyć krajowi". Łącznie ekipa Busha musi znaleźć pracowników na ponad 6,5 tysiąca stanowisk, które zostaną zwolnione po odejściu administracji prezydenta Billa Clintona. Ponad tysiąc z tych nominacji będzie wymagało zatwierdzenia przez Senat.

foto EPA

10:35