Obecnie ilość gazu odbieranego na granicy polsko-białoruskiej jest zgodna z kontraktem - poinformował operator gazociągów przesyłowych Gaz-System. Przedsiębiorstwo zapewniło, że jest w ciągłym kontakcie ze służbami dyspozytorskimi PGNiG oraz białoruskiego operatora systemu przesyłowego Białtransgaz.

Wszystko jest jak dotąd bez zmian, ale stale monitorujemy sytuację - zapewniła rzeczniczka Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Joanna Zakrzewska.

Gazprom zmniejszył dostawy rosyjskiego gazu na Białoruś o 30 proc., domagając się spłaty 192 milionów dolarów długu za surowiec otrzymany w ciągu pierwszych 5 miesięcy tego roku. W konsekwencji prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka polecił rządowi wstrzymać tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Białorusi, dopóki Gazprom nie zapłaci swego zadłużenia za tranzyt, o czym powiadomił na spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. Łukaszenka szacuje, że Gazprom jest winien jego krajowi 260 milionów dolarów za tranzyt gazu.

Gazprom twierdzi, że Biełtransgaz systematycznie łamie warunki umowy z 2006 roku. Płaci bowiem za surowiec według stawek z 2009 r. - 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Zgodnie zaś z kontraktem, w pierwszym kwartale 2010 roku miał płacić 169,22 dolarów, a w drugim - 184,8 dolarów. Białoruś nie neguje długu wobec Rosji. Twierdzi jednak, że według stanu z 1 maja wynosił on 132,6 mln dolarów.

Wczoraj Komisja Europejska zaapelowała, by Białoruś, bez względu na spór z Rosją, kontynuowała niezakłócone dostawy rosyjskiego gazu dla odbiorców w UE. Dziś KE oświadczyła, że spór gazowy między Rosją i Białorusią może dotknąć 6,25 proc. całkowitego zużycia gazu w Unii Europejskiej.