Od ubiegłego roku na terenie Wspólnoty Europejskiej nie wolno produkować i sprzedawać termometrów rtęciowych, bo są szkodliwe dla zdrowia. Rynek zalał więc elektroniczny szmelc, głównie z Chin. Takie termometry są nieszkodliwe, ale niedokładny - informuje "Dziennik Polski".

Urzędnicy z Brukseli tłumaczyli, że rynek w szybkim czasie zaoferuje termometry elektroniczne pokazujące wysokość temperatury znacznie szybciej niż rtęciowe. Rynek zadziałał. Hurtownie i supermarkety zostały zasypane termometrami, najczęściej chińskimi, niedokładnymi i praktycznie zupełnie nieprzydatnymi.

Placówki medyczne, po pierwszych doświadczeniach z tanimi termometrami elektronicznymi, decydują się na droższe w nadziei, że będą dokładniejsze. Te mają jednak taką wadę, że prawie zawsze pokazują tę samą, bardzo niską temperaturę, 35-36 stopni. Jeśli pomiar budzi poważne wątpliwości, trzeba pacjenta podłączyć do kardiomonitora, pokazującego dokładną temperaturę.