Zbyt małe finansowanie usług pielęgniarsko–rehabilitacyjnych w Domach Pomocy Społecznej zmusza dyrektorów placówek do łamania prawa – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli w Łodzi. Kontrolerzy sprawdzili jedną czwartą DPS-ów w województwie i stwierdzili szereg nieprawidłowości.

Dyrektorzy DPS-ów z pieniędzy na żywność i wyposażenie domów płacą pielęgniarkom i rehabilitantom. Zwróciliśmy uwagę Ministerstwu Zdrowia na złe przepisy, nie przystające do rzeczywistości, bo nie może być tak, że dyrektorzy placówek muszą naruszać prawo - podkreśla dyrektor łódzkiego NIK Janusz Maj. NFZ nie chce finansować pracowników medycznych, zatrudnionych w Domach. Twierdzi, że mogliby oni działać w ramach prywatnej praktyki lub też w ramach tzw. zakładów opieki zdrowotnej. Jednak, żeby to było opłacalne, to Domy Pomocy Społecznej powinny mieć około 10 tysięcy pensjonariuszy - tłumaczy Maj.

Kontrola NIK pokazała też, że nadzór nad DPS-ami wojewody łódzkiego jest znikomy lub żaden. Są bowiem placówki, w których urzędnicy po raz ostatni byli przed ponad 8 laty, a wizytacje powinny odbywać się minimum co 3 lata. Nie dziwi więc, że na przykład w łódzkim DPS „Włókniarz” brakowało 18 pracowników zespołu terapeutyczno-opiekuńczego, a DPS przy ul. Rojnej powinien zatrudnić dodatkowe 13 osób na pełnych etatach.