Po raz trzeci PO zgłasza pomysł likwidacji finansowania partii politycznych z budżetu - tym razem na dwa lata. Już teraz wiadomo, że nie ma szans by pomysł wszedł w życie. Politycy PO wiedzą jednak, że ograniczanie finansów partii, odbieranie pieniędzy politykom jest bardzo popularne, gdy samemu niewiele się traci.

Wybory samorządowej PO już spłaciła, a znieść subwencje chce dopiero po kolejnych wyborach parlamentarnych, na które pieniądze na pewno zdoła zgromadzić. Liderzy PO w sprawie finansowania partii zachowują się jak skoczek narciarski, który wykonuje bardzo efektowny lot, ale nie potrafi wylądować.

Podczas głosowania nie poprze ich nawet koalicjant. Chcą pokazać publiczności, że my dobra PO, a reszta jest inna. Wiadomo, że oni to przegrają, bo nie ma tak, że wolny strzelec sobie rzuci i wygra, więc pomożemy to PO przegrać - powiedział z uśmiechem szef klubu PSL, Stanisław Żelichowski.

Politycy PO argumentują, że podczas głosowania liczą na fart. My też liczymy na specyficzny układ w parlamencie podczas głosowań. Widzimy, że frekwencja jest niezbyt duża i to czasami sprzyja dobremu głosowaniu - uważa Tomasz Tomczykiewicz. W tym przypadku na pewno będzie to głosowanie przegrane.