"Diabla Wyspa" - kilka kamienic na skrawku ziemi wciśniętym pomiędzy tory tramwajowe i dwa pasy najruchliwszej ulicy Trójmiasta - ul. Lendziona w Gdańsku-Wrzeszczu. Domy nie były remontowane od czasów II wojny światowe, a od 1955 r. przeznaczone są do rozbiórki.

Niestety władze Gdańska wciąż nie wiedzą, co zrobić z budynkami na "Diablej Wyspie". Ludzie tam mieszkający nie mogą ani wykupić, ani wyremontować swoich mieszkań, bo dla budynków nie ma planu zagospodarowania. Co więcej, od przyszłego roku czynsz wzrośnie aż o ponad sto procent.

Miejscy architekci wciąż mają różne pomysły na "Diablą Wyspę" - remontować, przebudować lub zburzyć. Pierwszy wariant przewiduje prowizoryczny remont budynków i mieszkań - to rozwiązanie najmniej podoba się mieszkańcom. Drugi pomysł polega na częściowym wyburzeniu budynków i zmianie przebiegu ul. Grunwaldzkiej, która otacza wysepkę. Wówczas możliwa byłaby przebudowa istniejących budynków. Ostatni scenariusz polega na radykalnym wyburzeniu, zmianie układu komunikacyjnego i przełożeniu torów tramwajowych.

Każdy z wariantów będzie wyceniony przez Biuro Rozwoju Gdańska. Opracowanie ostatecznej wersji potrwa jeszcze długie miesiące, a może nawet lata.