Władze Bytomia proszą rząd o pomoc. Prezydent miasta napisał list do premiera w sprawie domów, które pękają z powodu wydobywania węgla. Do tej pory z zagrożonych budynków ewakuowano kilkudziesięciu mieszkańców, ale w najbliższych tygodniach liczba ta może przekroczyć nawet pół tysiąca. Urzędnicy nie wykluczają, że miejsc dla ewakuowanych trzeba będzie szukać w hotelach w sąsiednich miastach.

Na wstrzymanie lub ograniczenie wydobycia nie zgadza się Kompania Węglowa. Pod Bytomiem jest dobry węgiel, a firma ma koncesje na wydobywanie jeszcze przez 15 lat. Niestety z tego powodu tylko w dzielnicy, gdzie teraz ewakuuje się ludzi, w ciągu zaledwie ostatniego roku poziom gruntów obniżył się o metr. Jesteśmy na bombie - twierdzą mieszkańcy, ale jednocześnie część z nich podkreśla, że nie chce się wyprowadzać.

Paradoksalnie drastyczne ograniczenie wydobycia dla Bytomia też nie jest najlepszym rozwiązaniem. Kopalnia to największy zakład w mieście. Ograniczenia mogą oznaczać zwolnienia, a trapiony dużym bezrobociem Bytom na to też nie może sobie pozwolić.