Dyplomaci mieszkający w Brukseli chronicznie nie płacą mandatów za łamanie przepisów ruchu drogowego. Ilość niezapłaconych kar można liczyć w tysiącach. Wszyscy zasłaniają się immunitetem.

Dyplomaci płacą średnio tylko 40 procent nakładanych na nich mandatów. Dotyczą one najczęściej przekraczania dozwolonej prędkości i parkowania w miejscach niedozwolonych. Nie bez winy są także polscy dyplomaci, którzy również unikają płacenia mandatów.

Belgijskie ministerstwo sprawiedliwości traci już cierpliwość. Skala problemu jest ogromna – w Brukseli jest wiele międzynarodowych instytucji, ponad siedemdziesiąt ambasad i zagranicznych przedstawicielstw.

Dyplomatów chroni jednak Konwencja Wiedeńska, która zapewnia im całkowitą nietykalność. Zapisy dotyczą także ich samochodów, które opatrzone są naklejką „CD”. Nie mogą być one zatrzymywane, odholowywane i obciążane mandatami. Nawet jeżeli policjant wypisze karę, dyplomata nie ma obowiązku jej płacenia. Jedyną sankcją negatywną, jaka może spotkać łamiącego kodeks drogowy dyplomatę, jest rozmowa „na dywaniku” w ministerstwie spraw zagranicznych jego kraju.

Jednak belgijskie ministerstwo twierdzi, że ta sama Konwencja każe przestrzegać praw obowiązujących w danym kraju. Ministerstwo grozi, że zacznie publikować listę ambasad, które uchylają się od płacenia kar.